Już jakiś czas temu zauważyłam, że posiadanie zdolności dziergania, czy w ogóle zdolności manualnych (i ich czynne wykorzystywanie) ma zdecydowanie bardzo ważną zaletę: jeśli czegoś nie możesz kupić, dostać, znaleźć na necie, to to sobie po prostu sama robisz. A w takim przypadku dodatkowym plusem jest niewątpliwie jakość wykonania, niepowtarzalność, „jedyność” w swoim rodzaju.
Tak też było z zasłonkami do sypialni. Jakiś czas temu postanowiłam odświeżyć swoją sypialnię. Ściany odmalował malarz w nowych, zupełnie różnych od poprzednich, kolorach. Zrobiło się inaczej, a tym samym trzeba było dokonać wymiany innych elementów dekoracyjnych, żeby dopasować je do nowych barw. Z kapą i poduszkami poszło szybko, ale schody pojawiły się przy zasłonkach. Sypialnia jest na poddaszu, więc okno nie jest strasznie duże, do tego są zewnętrzne rolety, które chronią od światła. Mimo tego brakowało mi elementu dekoracyjnego. Postanowiłam sama uszyć zasłonki, ale znalezienie odpowiedniego materiału nie skończyło się sukcesem. Nie mogłam znaleźć materiału w kolorach: wanilia, koralowa czerwień, błękit, czekolada mleczna. Do tego prostym wzorem. I wtedy naszła mnie myśl, żeby sobie te zasłonki wydziergać. Słyszałam o firankach, jest ich całe mnóstwo, zazdrostki i tego typu sprawy, ale zasłonki? Trochę poszukałam i nie znalazłam.
Postanowiłam zrobić je z dobrej jakości bawełny (łatwe w utrzymaniu). Wiedziałam, że zasłonki nie będą służyły do zaciemniania, ale będą miały charakter dekoracyjny, więc kwestia przepuszczalności czy nieprzepuszczalności światła nie stanowiła problemu. Wzięłam się do dzieła. Całe zasłonki są zrobione na drutach, kwiatki są zrobione na szydełku i naszyte. Myślę, że efekt jest fajny, mi się podoba, a Wam?